niedziela, 23 lutego 2014

#02 - "Bo jesteś ciamajdą."

            Usiadłam na wielkim, szerokim parapecie, a następnie oparłam tył głowy o ścianę. Spojrzałam na prawą stronę, gdzie miałam idealny widok na mój nowiutki pokój. Ściany miały odcień kawowy, a pod nimi stały białe meble. Na środku można było dostrzec łóżko dla jednej osoby, które już było posłane moją kołdrą i ukochaną poduszką. W prawym rogu stało biurko, na którym leżał mój laptop i parę innych drobiazgów. Zostało mi jeszcze poustawiać zdjęcia, ale to później, bo teraz po prostu mi się nie chce. W momencie kiedy mój telefon zadzwonił, to spojrzałam na ekran. Widząc na nim głupie zdjęcie Melanie, czyli mojej przyjaciółki z rodzinnego miasta, to przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam komórkę do ucha.
            - I opowiadaj jak tam jest? - pisnęła nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Przewróciłam figlarnie oczami i musiałam się powstrzymać od śmiechu. Miałam wrażenie, że ona bardziej przeżywa, to wszystko ode mnie.
            - Jezu Mel dopiero jestem tutaj dopiero godzinę. - zaśmiałam się i spojrzałam na widok zza oknem. Jako, że mieszkanie było na dziesiątym piętrze, to był z niego naprawdę wspaniały widok.             - Ale muszę przyznać, że mieszkają tutaj przystojni chłopacy.
            - Wiesz, to chętnie cię odwiedzę. - stwierdziła, po czym obie zaczęłyśmy się śmiać. Melanie była strasznie bezpośrednią osobą i zazdrościłam jej tego mimo, że ja niby też byłam szczerym człowiekiem. - Ale tak na serio, to mam nadzieję, że się z nimi dogadasz. W końcu są przystojni.
            - I to jak. - zachichotałam. Po tym jak skończyłam się z nabijać z Justinem i Sereną z Ryana, to do mieszkania wszedł nijaki Christian. Brunet z czekoladowymi tęczówkami, który był kurewsko przystojny. Nie mam pojęcia jaki jest z charakteru, ale podobno jest zabawny i sympatyczny. Już otwierałam usta by zapytać się co u niej, ale drzwi od mojego pokoju się otworzyły. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam w tamtym kierunku, a kiedy zobaczyłam Justina, to powstrzymałam uśmiech cisnący się na moją twarz.
            - Melanie muszę kończyć, potem do Ciebie napiszę. Pozdrów wszystkich. - nie czekając aż coś odpowie rozłączyłam się i spojrzałam pytająco na chłopaka.
            - Wybacz, że przeszkodziłem  w rozmowie. - powiedział, po czym podrapał się po karku. - Jako, że zostaliśmy sami, to..
            - A gdzie reszta? - zmarszczyłam brwi przerywając mu. Położyłam telefon na swoich udach, jednocześnie patrząc na Justina.
            - Poszli na imprezę. - powiedział jakby to była najoczywistsza rzecz na całym świecie. Wsunął dłonie do swoich jeansów sprawiając tym czynem, że jeszcze bardziej się zsunęły z jego bioder.
            - A ty dlaczego nie poszedłeś? - uniosłam brew do góry. Dobra, dobra.. Wiem, że jestem bardzo ciekawska, ale to nie moja wina, że taka właśnie się urodziłam. Zawsze musiałam wiedzieć wszystko.
            - Bo jutro idę do pracy.. - powiedział rozbawiony moim zachowaniem. Skinęłam głową, po czym przegryzłam dolną wargę. - Szef by mnie chyba zabił gdybym przyszedł na kacu.. - skrzywił się, po czym pokręcił głową tak jakby przed chwilą pojawiła się w niej jakaś wizja.
            - Rozumiem. - skinęłam głową, po czym ostatni raz spojrzałam na krajobraz, który był zza oknem i przeniosłam wzrok na Justina. - Więc po co przyszedłeś?
            - A no tak, bo stwierdziłem, że nie znasz miasta, to mogę Ci pokazać najważniejsze miejsca. - powiedział uśmiechając się do mnie tym swoim uśmiechem za milion dolarów. Cholera, gdybym teraz stała, to by na pewno zmiękły mi kolana. Miał chłopak urodę i skubany wiedział jak ją wykorzystać.
            - W sumie czemu nie. Wiem jedynie gdzie jest moja szkoła. - wzruszyłam ramionami, po czym zeskoczyłam z parapetu. Jako, że kompletnie zapomniałam, że na udach miałam telefon, to urządzenie poleciało na posadzkę i rozleciało się na części. Zaklęłam pod nosem, a w tym samym momencie usłyszałam śmiech Justina. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego.
            - Z czego tak rżysz? - mruknęłam i schyliłam się by podnieść telefon, jego klapkę i  baterię.
            - Bo jesteś ciamajdą. - powiedział, kiedy już przestał się śmiać. Sapnęłam urażona i spojrzałam na szatyna spod przymrużonych powiek. Co za wredny człowiek, pomyślałam.
            - Nie jestem, to po prostu ty śmiejesz się z byle gówna. - pokazałam mu czubek mojego języka, po czym zachichotałam widząc wyraz jego twarzy. - Poczekaj chwilę pójdę się ogarnąć. - dodałam i nie dając mu nic powiedzieć zniknęłam za drzwiami łazienki.

**
            Już od ponad dwóch godzin ja i Justin chodziliśmy po Nowym Jorku. Nie dość, że miasto było cudowne, to jeszcze pokazywał mi je naprawdę fajny chłopak. Polubiłam go, mimo że znałam go jakieś parę godzin. Oczywiście nie opowiadaliśmy sobie naszej historii życia, ale myślę, że poznaliśmy te takie najważniejsze rzeczy np. data urodzenia, gdzie wcześniej mieszkaliśmy i takie inne bzdury. Cieszyłam się, że to akurat Justin pokazywał mi to miasto. To naprawdę zabawny,  wygadany i dużo mówiący chłopak. Już po pierwszych pięciu minutach stwierdziłam, że jest beztroski. Zazdrościłam mu tego, bo ja zawsze przejmowałam się dniem jutrzejszym.
            - Dzięki, że mi pokazałeś miasto. - powiedziałam, po czym przegryzłam dolną wargę. Oczywiście połowy miejsc zapomniałam, ale on nie musi o tym wiedzieć. - No i całkiem nieźle się bawiłam.
            - Całkiem nieźle? - oburzył się, jednocześnie otwierając drzwi do naszego mieszkania. - Zapamiętam to sobie. - pogroził mi palcem, a ja zachichotałam i pokręciłam głową z rozbawieniem.
            - No weź nie obrażaj się. - jęknęłam, kiedy tylko zobaczyłam, że mnie wyprzedził. Podbiegłam do niego i chwyciłam go za nadgarstek. - Co mam zrobić, żebyś mi wybaczył? - westchnęłam i spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki. Przypomniały mi taką miniaturową fabrykę czekolady. Justin wystawił jeden policzek w swoją stronę, po czym popukał się w niego. Rozbawiona uniosłam brwi, po czym stanęłam na palcem i już miałam pocałować jego policzek, ale on odwrócił głowę tak, że musnęłam jego usta. Chłopak od razu oddał pocałunek, więc ja położyłam ręce na jego klatce piersiowej i odepchnęłam go do tyłu.
            - Możesz mi powiedzieć, co to miało być? - zapytałam, po czym zmarszczyłam brwi i spojrzałem na chłopaka.
            - Um.. poniosło mnie. - powiedział zażenowany, po czym podrapał się po karku. Prychnęłam i go wyminęłam, po czym weszłam po schodach. Justin, to jednak typowy chłopak.

~*~
Przepraszam za wygląd bloga, ale już nowy szablon jest zamówiony i niedługo (mam nadzieję) będzie już inaczej:) Po za tym dziękuję za komentarze pod pierwszym rozdziałem, nawet nie spodziewałam się, że wam się spodoba ten pomysł:) Co prawda rozdział nudny i strasznie was za to przepraszam. Myślę, że w następnym będzie się więcej działo.. Bynajmniej mam taką nadzieję:)


5 komentarzy:

  1. rozdział jest świetny! już nie mogę doczekać się następnego! <3 @xxhemmings69

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawa fabuła, taka inna od tych wszystkim, czekam na 3 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. czemu pierwszy rozdział i drugi to to SAMO?

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly