piątek, 7 marca 2014

#04 - Jeśli masz chcice, to do kurwy nędzy idź do burdelu."

            Na szczęście ktoś zauważył, że winda się zepsuła i dość szybko przybyli nam na pomoc. Nie powiem, bo byłam naprawdę przerażona. Sama nie wiem czy tym, że to pieprzone pudło stanęło, czy tym, że Justin prawie zemdlał. Ja teraz mówię serio! Był tak cholernie blady, a ręce mu się trzęsły jak przy chorobie Parkinsona. Miałam wyrzuty sumienia, że zaciągnęłam go do windy. Przeze mnie przeżył traumę, dlatego obiecałam mu, że gdy skończę wykłady, a on pracę, to zabiorę go na kawę. Co prawda Justin cały czas mi powtarzał, że to nie moja wina i mam tego nie wyolbrzymiać, ale ja tak nie umiałam. Gdybyście tylko go tam zobaczyli, to wam również byłoby głupio. Uwierzcie mi. 
            Weszłam po marmurowych schodach, jednocześnie wymijając grupkę jakiś dziewczyn, które stały centralnie przed nimi. Naprawdę nie mają gdzie rozmawiać? Zacisnęłam usta w wąską linię, jednocześnie powstrzymując się przed ciętym komentarzem. Może i byłam spokojna, oraz nieśmiała, ale przez tą sytuację w windzie byłam nieco zirytowana i roztargniona. Z torby wyjęłam kartkę na której było napisane w której sali mam wykład. Stanęłam przed odpowiednimi drzwiami, jednocześnie opierając się tyłem o parapet. Swoimi niebieskimi tęczówkami zaczęłam lustrować wszystko co znajdowało się wokół mnie, oraz kiwałam subtelnie głową w rytm piosenki, która leciała mi w słuchawkach. Nagle zobaczyłam jak w moją stronę zmierza wysoki chłopak. Miałam metr pięćdziesiąt dziewięć, więc w sumie wszyscy byli dla mnie wielcy. Zawsze ze śmiechem pytałam się mojego taty, dlaczego spłodził taki małe coś, a on rozbawiony odpowiadał, że pewnie mnie w szpitalu podmienili. W duchu uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Z moim tatą miałam naprawdę bardzo dobry kontakt, więc mimo, że byłam dopiero tutaj drugi dzień, to już za nim tęskniłam. Jednak wracając do tego chłopaka, to oparł się o parapet obok mnie. Przegryzłam dolną wargę nie wiedząc co zrobić. Zagadać? Cholera nie umiem! Zaliczam się do osób, które są nieśmiałe, więc nie ma opcji, żebym się pierwsza do niego odezwała. Nagle zobaczyłam jak wargi nieznajomego się poruszają, więc od razu zdjęłam słuchawki i spojrzałam na niego przepraszająco.
            - Cześć. - powtórzył śmiejąc się cicho. - Jestem Philip, a ty? - uniósł swoją brew, a ja przez chwilę patrzyłam w jego niebieskie oczy, które hipnotyzowały, jak cholera. 
- Amelia, ale mów mi Amy. - powiedziałam, po czym spuściłam zażenowana wzrok na swoje białe buty. Przegryzłam wnętrze policzka, jednocześnie czując jak moje policzki przybierają czerwony kolor pod wpływem intensywnego spojrzenia Philipa. 
            - Zgaduję, że również zaczynasz studiować fotografię? - zapytał, a ja w duchu mu podziękowałam, że podtrzymał rozmowę. 
            - Tak, to moja pasja odkąd pamiętam i zawsze chciałam iść w tym kierunku. - przyznałam, po czym poprawiłam torbę, która zsunęła się z mojego ramienia. - A ty? - spojrzałam na chłopaka, ale zaraz i tak odwróciłam wzrok. Jak ja nienawidzę tego, że jestem taka nieśmiała! 
            - Tak samo. Chodź, bo nauczyciel przyszedł. - powiedział i skinął podbródkiem na drzwi, które otworzył mężczyzna w średnim wieku. Schowałam słuchawki do torby, a następnie nie czekając na mojego nowego kolegę weszłam do sali. Usiadłam w przedostatniej ławce obok okna, po czym wyjęłam notatnik i długopis. Nagle krzesło się obok mnie odsunęło, a gdy odwróciłam głowę by spojrzeć kto usiadł obok mnie, to ujrzałam Philipa. Musiałam powstrzymać głupi uśmiech, który cisnął się na moją twarz. 
            - A ktoś pozwolił Ci tutaj usiąść? - zapytałam unosząc brew, po czym spojrzałam na blondyna. Zdezorientowanie wymalowało się na twarzy chłopaka. No tak jeszcze parę minut temu bałam się na niego spojrzeć, a teraz sama z siebie rozpoczynam rozmowę. Mojej psychiki nie da się zrozumieć, po prostu. 
            - Sam sobie pozwoliłem. - wzruszył ramionami, a bezczelny uśmieszek rozprzestrzenił się na jego ustach. Przewróciłam figlarnie oczami. 
            - Niech Ci będzie, ale jak będziesz mi przeszkadzał, to obiecuję, że zaprzyjaźnisz się z tą podłogą. - powiedziałam całkiem poważnie, jednocześnie wskazując na parkiet. Po chwili oboje parsknęliśmy śmiechem, przez co dostaliśmy ochrzan od wykładowcy.  

**

            Tak jak obiecałam Justinowi, to zabrałam go na kawę do Starbucksa. Spędziliśmy ze sobą miło czas, a tematy nam się nie kończyły. Z pozoru byliśmy różni, ale tak naprawdę, to bardzo dużo rzeczy nas łączyło. W końcu on, to typowy beztroski chłopak, który ma wszystko za przeproszeniem w dupie, a ja nieśmiała i spokojna dziewczyna, która lubi się powygłupiać. Do tego Bieber był bardzo przystojny. Zauważyłam, że dziewczyny na mieście niemalże pożerały go wzrokiem. Naprawdę nie rozumiałam dlaczego nikogo nie ma, ale gdy zawsze poruszałam ten temat, to on go zmieniał. Nie lubił o tym rozmawiać, ale nie chciałam naciskać. Może sam się przełamie i kiedyś mi opowie? Kto wie, nie wiadomo co los dla mnie przygotował. Jednak mam nadzieję, że będę miała z górki, a nie pod nią. Przyjechałam tutaj by spełniać marzenia, a nie zmagać się z problemami. 
            Weszłam do swojego pokoju, jednocześnie śmiejąc się z kolejnych słów Justina. On wygadywał takie bzdury, że to mała głowa. Zastanawiałam się, czy on na serio jest takim idiotą, czy tylko takiego udaje. To było nie do odgadnięcia, bo miewał chwile, kiedy mówił naprawdę mądre rzeczy, ale po chwili gadał głupoty, że aż nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać. 
            - Ale ja mówię serio! - powiedział oburzony chłopak, a ja spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami. - Chciałabym mieć cycki. Byłoby co pomacać.. Ciekawe czy jak się biega, to one tak podskakują.. - dodał zamyślając się. Po raz kolejny dzisiejszego dnia wybuchnęłam śmiechem, po czym położyłam się na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. 
            - Naprawdę byś macał swoje cycki? - powiedziałam, kiedy się uspokoiłam i spojrzałam na Justina, który położył się obok mnie. - To by było dziwnie. Wyobraź sobie, że jesteś u siebie w pokoju, macasz swoje piersi, a tam ktoś wchodzi.. - przed oczami mi się pojawiła taka scena, więc zaraz szybko pokręciłam głową chcąc odrzucić od siebie, to okropieństwo. 
            - A to niby ja jestem ten głupi. - powiedział z niemałym rozbawieniem, a ja prychnęłam i uderzyłam go w  ramię. - Żartuję. - dodał, po czym się zaśmiał. Odwróciłam głowę w jego stronę, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Zębami chwyciłam moją dolną wargę czując jak moje serce zaczyna bić dwa razy szybciej, a twarz Bieber'a przybliżała się coraz bliżej do mojej. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, to jego usta wylądowały na moich. Przez moje ciało przeszedł dreszcz, ale mimo sprzecznych uczuć odwzajemniłam pocałunek. Po paru muśnięciach zaczął on robić się coraz bardziej ostrzejszy, oraz gorętszy. Justin oparł się rękoma tuż obok mojej głowy, a ja poczułam jak swoimi ustami zjeżdża na linię mojej szczęki. Nagle zapaliła mi się czerwona lampka. Znamy się dwa dni, przecież nie dam mu się przelecieć, jeśli nawet on mi się nie podoba! Położyłam ręce na klatce piersiowej Justina i go odepchnęłam, ale on po chwili znowu przyssał się do skóry na mojej szyi. To wyglądało tak jakby do niego nie docierało, że nie chcę się z nim pieprzyć. 
            - Justin nie, nie możemy.. - powiedziałam dosadnym tonem głosu, ale on nie przerywał swojej czynności. - Bieber.. - warknęłam próbując go odepchnąć, ale na nic. Wyglądał tak jakby wpadł w jakiś trans. 
            - Wiem, że też tego chcesz.. Widzę jak na mnie patrzysz, dlatego nie zgrywaj niedostępnej. - mruknął, jednocześnie podwijając moją bokserkę do góry. Moje serce zaczęło dwa razy szybciej bić, a niepokój wypełnił całą moje ciało.
            - Nie wiem co sobie ubzdurałeś w główce, ale jeśli masz chcice, to do kurwy nędzy idź do burdelu. - warknęłam, po czym z wyprostowanej dłoni uderzyłam jego policzek. Bieber od razu przestał całować mój dekolt, tylko spojrzał na mnie pociemniałymi oczami. Dostrzegałam jak jego szczęka jest zaciśnięta, na co przełknęłam niespokojnie ślinę. To był błąd.. Ba wielki błąd. 

~ * ~ 

Jak obiecałam akcja się rozkręca! Ostatnio wymyśliłam ciąg dalszy opowiadania, więc mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Jeszcze takiego nie czytałam, więc chyba będzie coś nowego.. Mam nadzieję. Po za tym rozdział nieco szybciej niż zwykle, ale jakoś naszła mnie wena, więc czemu by nie dodać? :) 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

16 komentarzy:

  1. rozdział jest genialny! już nie mogę doczekać się dalszej akcji! <3 @xxhemmings69

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny, jejku
    boże Bieber ogarnij sie
    co on jej zrobi........................
    czekam na następny
    @ilysm_jb_smg

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniały rozdział. hsbsisns. dziekuje ze dodalas wczesniej. czekam na kolejny//@biebztario

    OdpowiedzUsuń
  4. 4 rozdział i się nadal bardzo ciekawie rozkręca!:) czekam na wiecej. @roleyhopes

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny! :)
    czekam na kolejne rozdziały! ♥
    @luuv_my_riri

    OdpowiedzUsuń
  6. błagam dodaj błągam prosze !!!!!!!!!!!! *_*

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG niech tylko on jej nic nie zrobi (miałam dodać kom wcześniej ale przeżywałam każde zdanie i relacjonowałam na tt hahah lol.)

    OdpowiedzUsuń
  8. OMFG CZEKAM NA WIĘCEJ! GHJKLO

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na nn, mam nadzieję, że się szybko pojawi :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajne. Zapraszam na moje ff http://dangerous-love-bieber-rose.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. G.E.N.I.A.L.N.Y rozdział! Ciekawe co Justin zrobi. Już nie mogę doczekać się następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam pytanie z jakiej strony masz szablon?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zrobiła mi go taka dziewczyna z twittera:)

      Usuń
    2. Mega *_**_**_*♡.♡♡.♡ kiedy następny ?

      Usuń
  13. Super,fajnie by bylo jak by potem justin ja szantazowal ze musi z nim byc a ona nie moze od niego uciec lovelovelove

    OdpowiedzUsuń
  14. genialne :) mozesz mnie informować? @missbizzlexo
    zapraszam do siebie ;)
    http://prejudgegirl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly