Niechętnie uniosłam powieki do góry i niemal od razu tego pożałowałam. Promienie słońca, które dochodziły zza okna, uderzyły w moją twarz oślepiając mnie. Skrzywiłam się, jednocześnie czując jak moje oczy przyzwyczają się powoli do ostrości światła.
- Amy, dobrze się czujesz? - usłyszałam głos Ryana, który się nade mną nachylał. Oprócz niego to samo robiła Serena i Christian.. a Justin stał przy oknie i nad czymś uparcie rozmyślał.
- Tak, tak.. Po prostu jestem przemęczona. - wymamrotałam słabym tonem głosu, po czym podparłam się o łokciach. Co prawda czułam się koszmarnie, ponieważ w głowie mi się kręciło i miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję.
- Przemęczona? - parsknął Christian, a ja zmarszczyłam brwi powodując, że na moim czole pojawiła się charakterystyczna zmarszczka. - Po szkole zamykasz się w swoim pokoju i siedzisz tam cały dzień. No chyba, że jesteś jakąś super-bohaterką i ratujesz świat. - zironizował, a ja przewróciłam oczami. Wiedziałam, że ma rację, jednak nie mogłam się do tego przyznać. Tak byłam zmęczona, ale psychicznie, nie fizycznie. Jedynie co robiłam, to leżałam na łóżku i płakałam, myślałam o tym co się stało podczas tego miesiąca. Nie wychodziłam z domu, ponieważ nie widziałam sensu. Philip nie raz już mnie zapraszał na kawę, czy pizzę, ale odmawiałam.. Nie chciałam mieć chłopaka, ponieważ się boję tej płci. Wiem, że nie każdy jest taki jak Justin.. Ale jeśli ktoś raz skrzywdzi cię w tak brutalny sposób, to lęk pozostaje na całe życie.
- Myślę, że to moja pieprzona sprawa co robię w swoim pokoju. - powiedziałam, po czym ignorując zawroty głowy podniosłam się z łóżka.
- Nie musisz na mnie warczeć. - burknął chłopak, a ja już nic nie powiedziałam. Nie chciałam się z nim kłócić, ponieważ mimo wszystko go polubiłam.
- Ale powinnaś iść do lekarza. - dodała Serena, kiedy tylko chciałam wyjść już z salonu.
- Nie mówcie mi co mam robić, bo i tak tego nie zrobię. Jeśli naprawdę wam na mnie zależy i chcecie dla mnie jak najlepiej, to o nic pytajcie. Proszę.. - powiedziałam czując jak gula w gardle mi rośnie. Widząc, że żadne z nich nie ma nic do dodania, to wyszłam z salonu, a następnie z mieszkania.
*
- Jeśli nie pójdziesz do lekarza, to sam cię tam zawiozę. - syknął Ryan, kiedy oboje przekroczyliśmy próg kuchni. Wszyscy na nas spojrzeli, a ja spuściłam głowę. Zimny wzrok Justina powodował na moim ciele dreszcze. Minął tydzień od naszej ostatniej rozmowy i ani razu nie przyszedł do mojego pokoju, a z cztery razy zostaliśmy sami w domu. Nie łudziłam się, że coś zrozumiał, ale cieszyłam się, że postanowił dać mi spokój.
- Jeśli mówię, że nic mi nie jest, to nic mi do cholery nie jest. - warknęłam patrząc na przyjaciela. Otóż Ryan odkąd tylko wstałam truł mi dupę, żebym poszła do lekarza. Nie powiem, bo podczas tych siedmiu dni, zemdlałam jeszcze dwa razy. Jednak tak czy siak Ryan nie powinienem mi rozkazywać.
- Sranie w banie. - parsknął chłopak, a ja przewróciłam oczami i wrzuciłam do torby jedynie jabłko. - Nie mdleje się bez powodu.
- Po prostu zrozum, że się o Ciebie martwimy. - mruknął Christian drapiąc się po karku. Widząc, że Serena otwiera usta by coś powiedzieć, to od razu ją wyprzedziłam.
- Dobra pójdę, ale chcę, żeby to Serena ze mną poszła. - przegryzłam dolną wargę poddając się. Wiedziałam, ze gdybym się nie zgodziła, to marudziliby mi tak przez cały weekend. Dlatego dla świętego spokoju już wolałam tam pójść i udowodnić im, że mam rację.
Justin
Siedziałem z chłopakami w salonie i oglądaliśmy jakiś nudny film. W sumie, to oni go oglądali, ponieważ ja myślami byłem w zupełnie innym świecie. Nie mogłem znieść myśli, że doprowadziłem dziewczynę do takiego stanu, w jakim jest teraz Amelia. To wszystko moja wina. Nie mogłem patrzeć w lustro za to, że robiłem jej krzywdę. Nie umiałem wyjaśnić dlaczego, to zrobiłem.. Żadne wytłumaczenie nie usprawiedliwią tego, że notorycznie gwałciłem niewinną dziewczynę. Nie raz chciałem iść i ją przeprosić, jednak zaraz uświadamiałem sobie, że żadne słowa nie sprawią, że ona mi wybaczy. Musiałbym chyba wynaleźć jakieś wehikuł czasu i cofnąć się o pieprzony miesiąc.
Z rozmyślań wyrwało mnie to, że ktoś szturchnął mnie w ramię. Zamrugałem parę razy powiekami, a następnie napotkałem spojrzenie Ryana, który najwyraźniej coś do mnie gadał.
- Już jesteś tu z nami? - uniósł brwi, a ja skinąłem głową i odwróciłem od niego wzrok. - Więc powiedz mi stary, co się stało między tobą, a Amy. - dodał, a raczej zażądał. Mój żołądek nieprzyjemnie się ścisnął, a serce wywinęło fikołka do tyłu.
- Myślę, że to sprawa między mną, a nią. - mruknąłem. Ryan, ani nikt inny nie mógł się dowiedzieć o tym co jej robiłem. Przecież to by mnie wpakowało do więzienia.
- Ale ja obiecałem jej rodzicom, że w Nowym Jorku się nic jej nie stanie. Na początku mieliście dobry kontakt, nagle przestaliście się do siebie odzywać, traktujecie się jak powietrze, a to się wiąże z tym, że Amelka się zmieniła o 180 stopni. Więc jestem pewny na 95% że to twoja wina. - powiedział przez zaciśnięte zęby, a ja patrzyłem na niego niewzruszony. Chociaż tak naprawdę w środku, to trzęsłem się jak mała dziewczynka. O'Connel był bardzo bliski poznania prawdy, wiedział, że to wszystko moja wina. Zapomniałem o tym, że on jest tak cholernie spostrzegawczy i bystry.
- Co ty pieprzysz? - powiedziałem, po czym spojrzałem na chłopaka ze szeroko otwartymi oczami. - Okej, dobra, spoko przyznaję się, że ja i Amelka nie mamy pozytywnych stosunków.. Ale naprawdę mnie posądzasz o to, że ja mógłbym jej coś robić? Myślałem, że znam nie lepiej Ryan. - koniuszkiem języka nawilżyłem moje suche wargi czując, że moje serce zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej. Chłopak otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale do domu wpadła roztrzęsiona Amelka, która od razu wbiegła po schodach do góry. Za nią weszła również w podobnym stanie Serena, która chwyciła Ryana za dłoń powstrzymując go tym samym przed tym, żeby nie poszedł do Amelki.
- Co się stało? - zapytał się Christian, który postanowił przerwać tą ciszę.
- Ona jest w ciąży.. - powiedziała cicho, a ja zamarłem. Błagam niech to będzie sen..
~ * ~
Rozdział koszmarny. Jestem chora, nos mam tak zatkany, że to masakra.. Ale nie chciałam was zawieść i musiałam coś napisać. Chociaż nie wiem co jest gorsze nie dostanie rozdziału, czy to co naskrobałam. Odchodząc od tematu, to dwie z was zgadły co Amelce dolega. Gratuluję XDDD
Jeśli przeczytałaś, to zostaw komentarz. Ci to zajmuje 5 sekund, a mi daje dużą motywację.
o mój boże niespodziewałam się tego. ale czy amelka już wiedziala to wcześniej ? rozdział super czekam z niecierpliwoscia na nowy :) kc
OdpowiedzUsuńjezu czekam na kolejny rozdział fvghjk
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńsuper! Zdrowiej ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTak też myslalam ze to ciaza.. ale stwierdzilam, ze to glupi pomysl wiec nie wychylalam sie :) XZEKAM NA KOLEJNY
OdpowiedzUsuńWspaniały blog ;))
UsuńRozdział genialny :))
Czekam na nexta :**
Super,czekam na next :-)
OdpowiedzUsuńświetny rozdzial w sumie jak zawsze,
OdpowiedzUsuńzdrowiej :)
@sh4yen
Przynajmniej zaluje
OdpowiedzUsuńoo fuck!:ooo tak myślałam, że będzie w ciąży, ale o jezu! czekam na następny! @ilysm_jb_smg
OdpowiedzUsuńWiedziałam! Po prostu wiedziałam, że będzie w ciąży, kiedy zemdlała. Ciekawi mnie co siedzi jej w głowie. Będzie chciała urodzić to dziecko czy może podda się aborcji? Powie kto jest ojcem i w jakich okolicznościach zrobił jej dzidziusia? A może Justin się wścieknie i coś odwali? Co do jego zachowania - nie mam słów -,-
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next. Mam nadzieję, że dodasz jak najszybciej c;
Pozdrawiam i życzę weny!
fekahdqbwafihwesabfihwe *U*
OdpowiedzUsuńO Matko :o
Amelka jest w ciąży?
Tego się nie spodziewałam...
Rozdział wspaniały <3
Z niecierpliwością czekam nn;*
To jest zajebiste ;)))
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO ♥
Genialny rozdział. Jestem ciekawa co Justin i Amy teraz zrobią. Czekam na następny! :) x
OdpowiedzUsuń