poniedziałek, 28 kwietnia 2014

#11 - "Kto to tak właściwie był?"

            Przez łzy, które napłynęły do moich oczu nie widziałam wiele, wszystko mi się rozmazywało. Czułam jak cała się trzęsę, a serce mi wali jak oszalałe. Nie mogłam tego zrozumieć. Co ten człowiek ode mnie chciał? Będzie mnie tak teraz prześladował? A może porwie? Tysiące myśli pojawiało się w mojej głowie, ale na żadne nie znałam odpowiedzi. To zdecydowanie mnie dobijało, bo nie miałam pojęcia na czym się skupić.
           Wierzchem dłoni otarłam łzy płynące po moich policzkach, oraz te, które uniemożliwiały mi widok. Zobaczyłam jak Justin bije tego kolesia jak miewam do nieprzytomności. Chciałam zareagować, ale nie umiałam nic z siebie wykrztusić, ani się ruszyć. Nie wiem czy to z szoku, czy może z strachu do niego.
           Nagle Justin odsunął się od chłopaka, a następnie spojrzał na mnie. Od razu zaczął się do mnie zbliżać, a ja instynktownie robiłam kroki do tyłu. To, że mnie obronił nie oznacza, że od razu mu wybaczę.
            - Nic ci nie jest? - zapytał stając, ponieważ chyba stwierdził, że nie rzucę mu się w ramiona. Wierzchem dłoni otarł krew, która sączyła się z jego nosa. Skrzywiłam się. Nienawidziłam krwi, tego zapachu.
           - Właśnie napadł mnie jakiś koleś, groził mi, ale czuję się zajebiście, dzięki. - zironizowałam przewracając oczami. Na twarzy Bieber'a przebiegł cień uśmiechu, a następnie pokręcił głową.
           - Kto to tak właściwie był? - zmarszczył brwi, a na jego czole pojawiła się charakterystyczna zmarszczka. Momentalnie zachciałam, żeby drążył poprzedni temat.
           - N-nie wiem, nie znam go. - powiedziałam drżącym głosem, po czym spuściłam głowę. Nie chciałam mu powiedzieć, że to ktoś od Troy'a. Justin mnie przed nim ostrzegał, ale ja byłam mądrzejsza. Po za tym nie podpisałam z nim żadnego kontraktu, nie moja wina, że koleś jest jakiś nienormalny.
           - Mówiłem Ci, żebyś trzymała się z daleka od Troy'a. - powiedział patrząc na mnie tym swoim typowym spojrzeniem.
           - Nie mówiłeś mi nic takiego. - mruknęłam.
           - Ale chciałem.
           - Ale nie powiedziałeś, więc teraz nie możesz mieć do mnie pretensji. - obroniłam się. Justin przewrócił oczami i wypuścił powietrze z ust. - Skąd znasz Troy'a? - zapytałam.
           - To nie jest ważne. - mruknął wyraźnie mi pokazując, że nie chce o tym mówić. Przewróciłam oczami. Ode mnie oczekuje, że powiem mu wszystko, a on wcale nie jest lepszy. Co to za sprawiedliwość? - Podwieźć się do szkoły? - zapytał zupełnie zmieniając temat. Okej, to jest dziwne.
           - Nie dzięki, przejdę się. - posłałam mu wymuszony uśmiech, a z ust chłopaka wydobyło się westchnięcie.
           - Amy.. - powiedział zdrobniale moje imię, ale ja go zignorowałam i odeszłam w stronę mojej szkoły. Wiedziałam, że to głupota tam iść, ponieważ i tak się nie skupię, ale ostatnio i tak bardzo olewałam studia. Nie chciałam zostać z nich wydalona.

*

           Weszłam do mieszkania, a następnie zamknęłam za sobą drzwi. Kurtkę odwiesiłem na wieszak,a buty położyłam obok pozostałych. Na dworze padał deszcz, więc byłam mokra jak jakiś szczur. Mentalnie przybiłam sobie piątkę za to, że nie skorzystałam z propozycji Philipa nie pozwalając, żeby mnie odwiózł..
       Kiedy już miałam iść do mojego pokoju, to usłyszałam jak woła mnie Christian. Przewróciłam oczami i weszłam do salonu, gdzie siedziała cała czwórka. Przestraszyłam się, że Justin im powiedział o tym całym zajściu dziś rano.
           - Jako, że dzisiaj jest piątek, to wszyscy idziemy do klubu. Idziesz z nami? - zapytał się patrząc na mnie z uniesionymi brwiami do góry. Już dawno nie byłam na żadnej imprezie. Ostatni raz  w moim rodzinnym mieście, a w Nowym Jorku mieszkam już trzeci miesiąc.
           - W sumie czemu nie. - powiedziałam, a Christian zamrugał parę razy powiekami. - Co? - zmarszczyłam brwi.
           - Czyli jednak umiesz być rozrywkowa. - stwierdził, a ja się cicho zaśmiałam. Podeszłam do niego, a następnie uderzyłam go w ramię, chociaż założę się, że nawet nic nie poczuł.
           - A ty nie umiesz być miły. - pokazałam mu czubek mojego języka, a następnie obydwoje się zaśmialiśmy. - A na którą ta impreza?
           - Na 20. - powiedział Justin, a ja skinęłam głową i nic nie mówiąc poszłam do swojego pokoju.

*

           W klubie nie było tak źle jak myślałam. Oczywiście jeśli przymknie się oko no to, że jakieś wymalowane małolaty przystawiały się to wszystkich kolesi na imprezie wliczając w to Ryna, Justina i Christiana. Prawie cały czas tańczyłam z Sereną, ponieważ nie mogłam się przełamać i nie umiałam zatańczyć z chłopakiem. Musiałby mnie tedy dotykać, a ja nienawidzę męskiego dotyku. Może kiedyś mi to przejdzie, ale teraz na pewno nie.
           Duszkiem dopiłam drinka, a następnie odstawiłam kubek na blat stołu. Christian tańczył z jakąś dziewczyną o wielkich cyckach i ogromnej dupie, Ryan wywijał na parkiecie z Sereną, a Justin gdzieś zniknął. Ten erotoman pewnie pierzy kolejną naiwną laskę w klubie, pomyślałam. Cholera co mnie to obchodzi?
           Wzrokiem jeździłam po wszystkich imprezowiczach, aż nagle dostrzegłam wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę o kruczoczarnych włosach. Stał przy kobietach, które tańczyły na rurach i obserwował każdy ich ruch. Przez chwilę się zastanawiałam skąd go kojarzę, ale po chwili sobie przypomniałam, że to James Troy. Moje serce zaczęło walić jak opętane, a dłonie się trzęsły. Wzrokiem zaczęłam szukać Justina, ponieważ on jako jedyny widział o tej całej sytuacji. Bałam się go, ale z jednej strony go potrzebowałam. Wiedział o rzeczach, o których nawet nie wiedziała moja najlepsza przyjaciółka.
           Wypuściłam powoli powietrze z ust, a następnie chwyciłam moją torebkę i przeciskając się przez ludzi dotarłam do damskiej toalety. Słysząc jęki dwóch osób w jednej z kabin, to się skrzywiłam. Może i ja też byłam w pewien sposób dziwką, ale na pewno bym tego nie zrobiła na imprezie w kiblu. Oparłam się obiema dłoniami o umywalkę, jednocześnie wzdychając. Bałam się wrócić na salę.
           - Jesteś pewien, że ją widziałeś? - warknął znany mi głos. James.
           - Tak szefie, tylko nagle mi gdzieś znikła z pola widzenia. - westchnął nieznany mi dotąd głos. Troy zaczął kląć, a po chwili głosy ucichły. Poczułam jak po moim policzku spłynęła łza, a w tym samym momencie jedna z kabin się otworzyła i wyszła z niej zadowolona rudowłosa dziewczyna, a za nią Justin. To było do przewidzenia.
           - Amy? Dlaczego płaczesz? - zapytał natychmiastowo stając obok mnie.

~ * ~ 
To chyba najdłuższy rozdział. Przepraszam, że wczoraj nie dodałam, ale moja siostra rodziła i fan ficiton, to była ostatnia rzecz o której myślałam. 
Tymczasem zapraszam na moje NOWE opowiadanie o Justinie. Mam nadzieję, że wam się spodoba tak samo jak to:) 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ. 

10 komentarzy:

  1. jejo biedulka :/ mam nadzieję, że Justin jej jakoś pomoże :)
    liczę na jakiś epizod z kolegą z uczelni :D
    @missbizzlexo

    OdpowiedzUsuń
  2. gratulacje dla siostry i rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest genialny! :) xx @xxhemmings69

    OdpowiedzUsuń
  4. omg czemu oni się nie mogą pogodzić? świetny xx @polish__fan ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozdrów siostrę a rozdział jak zawsze świetny i trzyma w napięciu... /@_Bieeeber_

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna:( świetny rozdział.:')
    nie mogę skecze doczekać nastepnego.
    @ayemybizzle

    OdpowiedzUsuń
  7. przyjaźń między nimi o tak na ten moment to super sprawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdzial. mam nadzieje ze niedlugo sie ułoży. gratuluje twojej siostrze:) //@biebztario

    OdpowiedzUsuń
  9. ZAJEBISTE ♥
    BEDE CZYTAC TWOJEGO NOWEGO BLOGA, SKARBIE ;) HEHE CO XD

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Selly